Ostatnio ktoś wrzucił demota, którego treść mniej więcej traktowała o tym, że gwałt to największe upokorzenie kobiety. Jak to w życiu bywa “lud” przemówił w komentarzach twierdząc, że to wina złego prawa, które nie każe w odpowiedni sposób tego typu przestępców. Jeśli ktoś regularnie śledzi tę stronę pewnie zauważył kolejnego demota. Napisanego tym razem przez dziewczynę w moim wieku, która była molestowana. Pisze tam, że ta trauma pozostaje na całe życie.
Właściwie dlaczego o tym wspominam teraz? Pięć minut temu wyszłam z łazienki. Akustyka w bloku jest na tyle dobra, że wystarczy się troszkę głośniej odezwać i słychać wszystko 3 piętra w górę lub w dół. Tak też kąpiąc się słyszałam kolejną awanturę u rodziny, o której wcześniej pisałam. Każda ich kłótnia pośrednio wpływa na mnie. Budzi wspomnienia, które nie należą do najmilszych i tak koło się zamyka. Jak ta dziewczyna…nie powiedziała nikomu, dusiła to w sobie, do tego stopnia, że jej organizm w widoczny sposób buntował się.
Każdy ma jakiś problem, o którym nie mówi nikomu, zupełnie nikomu, nawet najbardziej zaufanej osobie. Każdy ma taką tajemnicę, której nigdy nie wyjawi. Każdy ma jakiś mroczny sekret, który pali jego duszę, który ciąży na sercu.
Wczoraj, ze znajomymi, trochę zabalowaliśmy. Ja chciałam oblać wakacje, reszta – tradycyjnie w piątek kulturalnie się napić. I tak w połowie trzeciego piwa zaczęłam rozmawiać z kolegą, który jest bardzo tajemniczy. Dopiero pod wpływem kilku piw rozmowa nam się kleiła i dowiedziałam się wielu ciekawych, strasznych, mądrych, pouczających rzeczy. Właściwie już drugi raz tak od serca sobie z nim porozmawiałam. Uświadomił mi wiele i za to jestem mu wdzięczna.
Jest wiele rzeczy, które bym zmieniła i zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w stanie to zrobić…