Pojawiły się głosy – co się ze mną stało? Otóż sama nie wiem, co się stało. Wessały mnie te wakacje na dobre. Zaczęły się niezbyt pomyślnie. Zamiast cieszyć się z wolności, codziennie pokonywałam kolejny problem. I kiedy już miałam ochotę coś tutaj napisać, łzy spływały po policzkach i rezygnowałam. Dziś nie jest wiele lepiej. Ale postaram się nie zanudzać.

Wczoraj były moje urodziny, urodziny jakich się nie spodziewałam. Miało być skromne ‘Naleśnik party’, a wyszło z tego całkiem niezłe popołudnie. Siedem osób w moim malutkim ciasnym pokoju, naleśniki, pizze, wino, tort, gitara… Istne szaleństwo. Po wszystkim, kiedy pojechaliśmy na ryby, a mama wróciła do domu i zorientowała się, co się działo, nie mogła się nadziwić i przestać śmiać.
Siedem par rąk do pracy i dwie pizze. Każdy miał przydzielony zakres obowiązków. Szum, zamieszanie, rumor. Coś wspaniałego. Dawno nie czułam się tak dobrze i spokojnie, jak wczoraj. W ogóle kilka ostatnich dni nareszcie obfitowało w ogólna radość i spokój, którego tak strasznie mi brakowało. Dziś już niewiele z tego pozostało, poza łzami i zmartwieniem, ale warto było choć chwilę się śmiać nie myśląc o tym, co będzie.

Poza tym, że popiłam wczoraj wina i pojadłam smakołyków, byłam jeszcze złożyć papiery na uczelni. Może kierunek, na który ostatecznie idę nie jest spełnieniem moich marzeń, ale suma sumarum jestem zadowolona. Żeby tylko udało się wynegocjować z rodzicami mieszkanie. Nie mam najmniejszej ochoty zostawać w domu przez kolejne pięć lat. Skończę się psychicznie, to nie dla mnie.

Cóż więcej mogę napisać? Planujemy ze znajomymi wypad na południe w ramach akcji ’szalone wakacje’. Kilkudniowy trip na Słowację i Węgry, a jeżeli nam się nie spodoba to Solina. Jednak wciąż tam jeździmy i zamarzyła nam się mała zmiana. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Póki co wszyscy pozytywnie nastawieni.

Cokolwiek robię, siedzę, czytam, oglądam coś, siedzę w Internecie – czuję dziwny, przenikający lęk, który nie chce mnie opuścić już od dobrego miesiąca. Zastanawiam się, czym on może być spowodowany, ale każda próba racjonalnego wytłumaczenia kończy się na niczym. Mam jednak pewne przypuszczenia.